poniedziałek, 7 listopada 2016

Neal's Yard


                         Odkryłam to miejsce dzięki przyjaciółce Marcie, która podpowiedziała mi że takie miejsce istnieje. I rzeczywiście warto tam zajrzeć, bo to ukryta londyńska perełka :)
Zakątek który łatwo ominąć i niekoniecznie łatwo znaleźć, ale warto zadać sobie trudu by tam dotrzeć :)
Jest niedaleko Covent Garden i tak jak cała dzielnica jest niezwykle urokliwy.
I bardzo kolorowy.

Neal's Yard zyskał swoją nazwę dzięki panu Thomasowi Neale (1641–1699) , który był angielskim parlamentarzystą, przedsiębiorcą, hazardzistą, ale przede wszystkim swoistym project-managerem swoich czasów - był odpowiedzialny za wiele projektów urbanistycznych w Londynie.
Miał także pozycję tzw. "Groom of the Bedchamber" i "Groom Porter". Pilnował komfortu życia codziennego władców Anglii  (Karol II, Jakub II i Wilhelm III) oraz zarządzał   należącymi do nich budynkami i ich wyposażeniem "rozrywkowym" i "biurowym" (meble, stoły krzesła, stoły do bilardu, kominki, udogodnienia wszelkiego typu).
Thomas Neale był także prekursorem systemu pocztowego w Ameryce.

Wracając do samego Neal's Yard - w jednym z budynków  mieszkał przez parę lat (1976-1987) Monthy Python, jeden z twórców kultowej serii komediowej - "Latający Cyrk Monthy Pythona".  W 1976 Michael Palin i Terry Gilliam kupili parę pomieszczeń biurowych, w których pracowali nad swoimi produkcjami.

Obecnie Neal's Yard to miejsce na idealny krótki odpoczynek, gdzie można na moment uciec od gwaru miasta.
W jednym z lokali serwują rewelacyjną pizzę - jedną z najlepszych jakie kiedykolwiek jadłam :D





sobota, 5 listopada 2016

Pracowita Królowa



                        Wydawałoby się że życie Królowej Elżbiety II to przede wszystkim spacery z ulubionymi psami rasy corgi i od czasu do czasu machanie do tłumu na balkonie Pałacu Buckingham. Bo przecież nawet Premier ma więcej do powiedzenia niż ona sama.
A tymczasem Królowa ma naprawdę sporo obowiązków

PORANEK
O poranku przede wszystkim przegląda gazety (a nuż wnuczek Harry coś zmajstrował ;)) i wybraną przez jej sekretarzy korespondencję - codziennie dostaje ok 200-300 listów, selekcja jest więc niezbędna.
Potem przez jakąś godzinę, z dwójką swoich sekretarzy zajmuje się oficjalnymi dokumentami. 
Część poranka to spotkania i audiencje oficjalne - z ambasadorami, komisarzami, biskupami, sędziami czy zdobywcami nagród światowego formatu. Każde takie spotkanie to 10-20 minut.
Jeśli ma zaplanowane inwestytury (nadawanie stanowisk czy tytułów ) mają one miejsce o godzinie 11.00 i trwają mniej więcej godzinę. Każde takie spotkanie może skupiać nawet do 100 osób jednorazowo.
LUNCH
Jeśli Królowa jest w domu (oznacza to którąś z oficjalnych rezydencji) jest to jej prywatny czas, aczkolwiek co kilka miesięcy razem ze swoim małżonkiem zapraszają 12 gości na nieformalny lunch. Gośćmi są najczęściej ludzie pochodzący z różnych środowisk.
Jeśli Królowa jest poza domem najczęściej jest podejmowana jako gość w różnorakich placówkach: Ratuszu, szpitalu, czy innej publicznej instytucji.
POPOŁUDNIE
Jest to czas który Królowa spędza na wypełnianiu publicznych zobowiązań. Co roku jest ich ponad 430, statystycznie wypada więc więcej niż jedno na dzień. Te zobowiązania to najczęściej spotkania z ludźmi, otwarcia imprez i budynków, odsłanianie tablic pamiątkowych, wygłaszanie mów. 
Jeśli starcza czasu część popołudnia Królowa spędza na rozmowach z ministrami czy przedstawicielami rządu.
WIECZÓR
Każdej środy o 18.30 Królowa spotyka się z Premierem, o ile oboje są w Londynie. O godzinie 19.30 otrzymuje raport z prac Parlamentu z danego dnia i z tym raportem się zapoznaje.
Dosyć często Królowa spędza wieczory na premierach filmowych, koncertach charytatywnych ,  imprezach instytucji których jest patronką.
Bierze też oczywiście udział w przyjęciach wydawanych w Pałacu Buckingham.

Sporo, prawda?



***
źródło: "A Miscellany of Britain" Tom O'Meara
Fotografia z artykułu "The Telegraph"by Gordon Rayner 06Sep2015, Photo: David Secombe/ Camera Press

piątek, 4 listopada 2016

"Nie"zwykła ta budka...




                      
          Gdyby ktoś postawił mnie na środku jakiegokolwiek miasta, w którym to mieście nie byłoby na ulicy żadnego człowieka mówiącego w rozpoznawalnym języku, to po czym poznałabym że jestem w Wielkiej Brytanii?
Oczywiście że po budkach telefonicznych.
Tak, wiem, pojawiają się też w innych miejscach świata, ale bezsprzecznie są elementem wyjątkowo angielskim.

Nie rozpisując się bardzo - jej twórcą jest XIX wieczny architekt, Giles Gilbert Scott (1880-1960), który tworząc budkę zainspirował się..... grobowcem.

Grobowcem stojącym na cmentarzu Old St Pancras, grobowcem Elizy, żony innego słynnego brytyjskiego architekta, Johna Soane'a.
Scott był przez 35 lat pełnomocnikiem Muzeum poświęconemu John'owi Soane, doskonale więc znał miejsce w którym spoczęła Eliza, a potem także jej mąż.

Mimo tego, że budki telefoniczne nie były zupełną nowością, to właśnie wersja Scotta stała się symbolem, który doskonale rozpoznajemy.
Zaprojektowana w roku 1920 stanęła na londyńskich chodnikach w roku 1921 i zyskała symbol K1 (od słowa "kiosk") i była pierwszą, produkowaną seryjnie budką telefoniczną.
Parokrotnie ewoluowała, aż do wersji K6 - to tę budkę z roku 1936 znamy najlepiej.
To wersja numer sześć emigrowała z Londynu do wszystkich innych angielskich miast i była produkowana przez ponad 30 lat.

A poniżej inspiracja Gilesa Gilberta Scotta:)


Przy okazji bardzo polecam Muzeum Sir Johna Soane - niezwykły człowiek o niezwykłej pasji - jesli będziecie w Londynie i macie moment, naprawdę warto. Jest bardzo kameralne i (na chwile obecną) darmowe.  Sir John Soane's Museum

 ***
Obraz: George Basevi . Fotografia:  Hugh Kelly/Sir John Soane's Museum